Pan Tadeusz streszczenie

Źródło: Pan Tadeusz, autor zdjęcia: Dmitriy Drozd / Shutterstock.com

Adam Mickiewicz

Pan Tadeusz czyli ostatni zajazd na Litwie Historia szlachecka z roku 1811 i 1812 we dwunastu księgach wierszem

STRESZCZENIE

 

Księga pierwsza Gospodarstwo

Księga pierwsza rozpoczyna się inwokacją (łac. invocatio – wezwanie, jest to rozbudowana apostrofa rozpoczynająca utwór literacki). Adresatem jest tutaj Litwa. Utraconą ojczyznę autor porównuje do zdrowia, nawiązując jednocześnie do fraszki Jana Kochanowskiego „Na zdrowie” – zarówno zdrowie, jak ojczyznę naprawdę docenia się z perspektywy ich utraty. Inwokacja stanowi więc wyraz tęsknoty za ojczyzną, za utraconym krajem rodzinnym.

Taraz też pojawia się zwrot do Matki Boskiej (chodzi o wizerunek Matki Boskiej częstochowskiej z Jasnej Góry i ostrobramskiej z Ostrej Bramy w Wilnie) z prośbą o powrót do kraju. Narrator przywołuje przy tym wspomnienie z dzieciństwa, kiedy Panna święta cudownie go uzdrowiła.

Tak samo teraz liczy na cud i powrót do ojczyzny. Tymczasem pragnie przenieść się tam duchowo, za pośrednictwem wyobraźni. Ożywają w nim więc obrazy litewskiej przyrody – lasy, łąki, pola. Zaraz następuje opis dworku szlacheckiego. Drewniany podmurowany budynek położony jest wśród pól, na wzniesieniu, otoczony drzewami. Ma pobielone ściany. Jest niewielki, zadbany. Wokół panuje porządek. Widać także, że mieszkańcom niczego nie brakuje, na co wskazuje urodzaj zboża. Brama dworku jest zaś zawsze otwarta, co świadczy o gościnności właścicieli. Do dworku przybywa młody panicz. Wraca tu po kilku latach z dalekiego miasta, gdzie pobierał nauki. Wysiada z powozu. Nikogo jednak nie zastaje. Wchodzi więc do środka i przygląda się otoczeniu. Widać, że nic się tu nie zmieniło. Wszystko wygląda jak dawniej – są tutaj te same sprzęty i te same obrazy bohaterów narodowych. Patrzy na portret Kościuszki, Rejtana, Jasińskiego. Dostrzega stary zegar w drewnianej szafie. Pociąga za sznurek i słyszy melodię „Mazurka Dąbrowskiego”.

Potem udaje się do pokoju, który niegdyś zajmował. Staje w progu nieco zdzwiony – widać bowiem wyraźnie, że mieszka tu teraz jakaś kobieta. Wskazuje na to odmieniony wygląd pomieszczenia. Panuje ogólny nieład. Na poręczy krzesła wisi sukienka. Leżą porozrzucane nuty, książki, a na parapecie stoją donice z ziołami i kwiatami. Podchodzi do okna i widzi, że w niegdyś zarośniętym sadzie urządzono ogródek. O obecności jego właścicielki świadczą poruszające się drzwiczki i ślad stopy na piasku. Młody mężczyzna rozgląda się i zastanawia, kim może być mieszkająca tu osoba. Nagle dostrzega dziewczynę w białym ubraniu z odsłoniętymi ramionami (strój poranny). Twarz ma zwróconą w kierunku pola. Zaraz też wbiega do pokoju, ale zobaczywszy młodzieńczy, ucieka. Ten zaś zmieszany, wychodzi.

Tymczasem zauważono już przyjazd gościa. Wita go Wojski, krewny i przyjaciel domu, który zastępuje Sędziego podczas jego nieobecności. Wówczas dowiadujemy się, że panicz ma na imię Tadeusz (imię nadane na część Kościuszki). Wojski informuje przybyłego, że spodziewają się gości, w tym wielu panien (wuj zamierza znaleźć dla niego żonę). Mówi też o mającym się odbyć sądzie, kończącym spór z Hrabią, który ma się tu zjawić nazajutrz. Wspomina, że na miejscu jest już Podkomorzy z żoną i córkami.

Zaraz Wojski i Tadeusz idą do lasu na spotkanie reszty gości. Jest akurat zachód słońca, co oznacza także koniec dnia pracy ludzi w polu (wedle zarządzenia Sędziego). Z lasu wraca właśnie całe towarzystwo. Idą w określonym porządku (wynikającym ze zwyczajów i poszanowania dla wieku, godności, urzędu itd.). Na przodzie są małe dzieci z dozorcą, potem Sędzia z Podkomorzyną, obok Podkomorzy. Potem panny i pół metra dalej młodzieńcy.

Sędzia wita się z Tadeuszem. Powitanie jest krótkie i dość oficjalne. O wzruszeniu stryja świadczą jednak wytarte szybko łzy. Sędzia idzie jeszcze spełnić swoje obowiązki gospodarza (sprawdza stan obory, zwierząt). Wszyscy wracają do domu. W sieni wita ich Wojski i woźny Protazy. Są trochę skłóceni, ponieważ Protazy w tajemnicy postanowił podać kolację w starym zamczysku. Tłumaczy to tym, że we dworze nie ma dość miejsca na tylu gości – podczas gdy w zamku go nie brakuje. Tak naprawdę jego motywacja jest jednak inna.

Zamek, o którym mowa, to stara budowla będąca dziedzictwem rodziny Horeszków. Znajduje się niedaleko dworku. Przez jakiś czas nikt się nim nie interesował z uwagi na duże koszty utrzymania. Było tak jednak do momentu, kiedy na miejscu zjawił się Hrabia, daleki krewny Horeszków. Ten zaś postanowił odzyskać zamek, dostrzegając w nim piękno gotyckiej architektury. Wtedy stara budowla zaczęła interesować też Sędziego. Tym samym zrodził się między nimi spór. Długo procesowali się o zamek. Teraz sprawa wróciła do sądów granicznych.

Tymczasem na zamku rozpoczyna się kolacja. Miejsce zresztą idealnie nadaje się, żeby pomieścić tak wielu gości. Widać wokół sarnie i jelenie rogi, a także Herb Horeszków Półkozic. Wszyscy zasiadają za stołem, zajmując miejsca wedle zwyczajów. Na najważniejszym siada więc Podkomorzy. Przy nim Kwestarz, Sędzia. Bernardyn odmawia krótką modlitwę. Mężczyznom zostaje podana wódka. Wszyscy goście jedzą chłodnik litewski.

Tadeusz siedzi przy damach, obok Sędzi. Między nimi jest jednak jeszcze jedno wolne miejsce, które wyraźnie zajmuje uwagę panicza. Przez co też nie wypełnia on swoich obowiązków – milczy, nie zabawia dam, nie nalewa im wina. W reakcji na to Sędzia wstaje i przemawia na temat grzeczności, nowej mody i obyczajów, które dzisiaj nie są przestrzegane przez młodych. Według niego dzisiejsze szkoły wprawdzie pozwalają zdobyć wiedzę, ale nie uczą obycia z ludźmi. Kiedy ma już kończyć swoją mowę, głos zabiera Podkomorzy. Wypowiada się o modzie francuskiej, którą uważa za odpowiedzialną za zanik rodzimych obyczajów, a nawet utratę niepodległości. Mówi też o Napoleonie i nadziei na odzyskanie wolności. Niespodziewanie otwierają się boczne drzwi, przez które wchodzi piękna kobieta w stroju, uznanym przez wielu obecnych za zbyt elegancki w stosunku do okoliczności. Wszyscy – prócz Tadeusza – witają się z przybyłą. Kiedy chce ona zająć wolne miejsce obok niego, potyka się i wspiera na jego ramieniu. Wkrótce zaczynają rozmawiać. Mowa tu też o tym, że Tadeusz ma 20 lat. Od dzieciństwa mieszkał w Wilnie, gdzie znajdował się pod opieką księdza. Wychowanie otrzymał dość surowe. Był jednak jeszcze niewinny. Na wsi chciał zażyć trochę swobody. Podobnie jak inni Soplicowie miał dobre zdrowie i siłę. Stryj Tadeusza nie żałował pieniędzy na jego naukę, ale ten był lepszy w jeździe konnej i strzelaniu. Miał zresztą zgodnie z wolą ojca zostać żołnierzem. Sędzia jednak zmienił zdanie i planował dla niego małżeństwo oraz objęcie rodzinnego majątku.

Tymczasem na końcu stołu Rejent toczy spór z Asesorem. Kłócą się, robiąc spore zamieszanie. Chodzi o to, którego z nich chart (Sokół czy Kusy) zabił zająca na polowaniu. Wreszcie Asesor prosi o rozstrzygnięcie sporu Telimenę, czyli spóźnioną na kolację kobietę. Wówczas nie tylko poznajemy jej imię. Wiadomo już, że jest to ciotka Tadeusza, na co on reaguje dużym zaskoczeniem. Ostatecznie spór zostaje załagodzony przez Podkomorzego, który zapowiada też polowanie. Udziału odmawia Wojski. Potem wszyscy się rozchodzą. Mowa jest jeszcze o Bernardynie, czyli księdzu Robaku, który jest tajnym kwestarzem. Często przynosi Sędziemu różne nowiny. Wszystko też wskazuje, że niegdyś był żołnierzem. I tak teraz kiedy wszyscy już śpią, ksiądz budzi Sędziego.

Księga druga Zamek

Rano Soplicowo budzi się do życia. Trwają przygotowania do polowania. Słychać myśliwskie okrzyki i trąby. Wyprowadzono konie. Psy wesoło szczekają. Ksiądz Robak budzi Tadeusza, który z wieczerzy wrócił pełen emocji i długo nie mógł zasnąć. Panicz wkrótce dołącza do pozostałych. Podkomorzy daje rozkaz wyjazdu. Wszyscy ruszają. Polowanie ma rozstrzygnąć spór Rejenta i Asesora, którzy teraz jadą obok siebie i rozmawiają przyjaźnie, tak jak nakazuje honor. Sędzia dostrzega zająca i daje znak innym. Rejent i Asesor z psami udają się za zwierzakiem w pościg. Na polowaniu zjawia się spóźniony Hrabia. Widzi zamek Horeszków, pierwszy raz o tak wczesnej porze. Budynek wydaje mu się jeszcze piękniejszy niż dotychczas. Mowa tu też o tym, że ma on romantyczne usposobienie i czasami uchodzi za dziwaka. Lubi podziwiać widoki i patrzeć w niebo. Wzbudza przy tym szacunek z uwagi na swoją pozycję. Hrabia spotyka Gerwazego, szlachcica, dawnego służącego panów zamku. Jest to dość ekscentryczna postać. Po śmierci Stolnika Horeszki bardzo się zmienił. Mieszka na zamku i wciąż nosi dawny strój. Ma zawsze ze sobą wielki pęk kluczy, mimo że zamek jest teraz otwarty. Kluczy używa do otwierania jednych drzwi, które zresztą sam naprawił. Unika innych, nie żartuje. Ludzie nazywają go Moponkiem albo Półkozicem, a on sam siebie nazywa Rębajło. Gerwazy pyta o spór o zamek, a konkretnie o to, czy Hrabia jest gotowy do ugody w tej sprawie. Odpowiedź twierdząca bardzo go oburza. Zarzuca Hrabiemu skąpstwo. Sprzeciwia się rozejmowi i oddaniu Soplicom zamku. Zaprasza swojego rozmówcę do środka. Oprowadza go po kolejnych komnatach. Opowiada też historię o czasach dawnej świetności zamku i konflikcie między rodami. Stolnik Horeszko, wielki i zamożny pan, miał jedyną córkę, o której rękę chciał się starać Jacek Soplica. Podano mu jednak czarną polewkę, czyli znak odmowy. Wcześniej bywał on częstym gościem na zamku, zapraszanym zresztą przez samego gospodarza. Stolnik nazywał go nawet swoim przyjacielem, ale widział w tym raczej korzyści dla siebie – chciał zdobyć poparcie na sejmikach, a Jacek miał duże znaczenie w województwie. Podobno jego córka odwzajemniała to uczucie, ale utrzymywała to w tajemnicy. Mowa też o tym, że Stolnik Horeszko był zwolennikiem Konstytucji 3 Maja. Miał zbierać szlachtę, żeby wesprzeć konfederatów. Nocą Moskale zaatakowali jednak zamek, którego nie miał kto bronić. Stolnik razem ze służbą i rodziną stawili więc czoła nieprzyjaciołom. Pan zamku ginie wkrótce od kuli. W ostatnich chwilach życia, umierając w ramionach Gerwazego, wskazał palcem na bramę, gdzie stał Jacek Soplica. Sługa planuje zemstę – zabija nawet kilku członków rodu Sopliców. Wciąż jednak nie udaje mu się dopaść Sędziego, który teraz na domiar złego chce przejąć zamek. Opowieść wywiera na Hrabim ogromne wrażenie. Odzywa się jego romantyczna natura. Rezygnuje więc z planowanej ugody. Postanawia dołączyć do polowania, ale w drodze dostrzega dziewczynę i staje zauroczony jej widokiem. Wtedy pojawia się ksiądz Robak i przerywa mu zachwyty. Wszyscy zbierają się na śniadanie w dworku. Spór Rejenta i Asesora nie został rozstrzygnięty – zając uciekł. Tadeusz rozmawia z Telimeną, od której dowiaduje się, że nie łączą ich żadne więzy krwi. Rozmawiają, a nawet flirtują. W pewnym momencie w tę zbytnią bliskość wkracza Wojski, który rozdziela ich packą na muchy. Rejent z Asesorem zaczynają się awanturować. Kłótnia jest burzliwa, dochodzi prawie do rękoczynów. Rozdziela ich ksiądz Robak, a Wojski proponuje im zawarcie zakładu. Tymczasem znudzona tym wszystkim Telimena wybiera się na grzyby. Sędzia zaś ogłasza konkurs na najpiękniejszego rydza. Nagrodą ma być wybór towarzystwa przy stole (dla panów to możliwość wyboru najpiękniejszej panny, a dla kobiet wybór najprzystojniejszego mężczyzny).

Księga trzecia Umizgi

Hrabia wraca do siebie. Po drodze spotyka znów dziewczynę, którą wcześniej tak mocno się zachwycił. Dziewczyna bawi się z dziećmi w ogrodzie. Mężczyzna podkrada się tam i próbuje nawiązać z nieznajomą rozmowę. Ta jednak wygląda na spłoszoną i skrępowaną jego obecnością. Hrabia nazywa ją nimfą i boginią. Pyta, skąd się tu wzięła. Mówi też, że zabłądził w drodze do dworu, dokąd udaje się na śniadanie. Dziewczyna wskazuje mu drogę i odchodzi wraz z dziećmi. Kiedy zostaje sam, uznaje, że obiekt jego westchnień to tylko zwykła, choć ładna pastereczka. Postanawia udać się do dworku. Po drodze dostrzega towarzystwo zbierające grzyby. Grzybobranie nudzi Telimenę, z której kpią Rejent i Asesor. Kobieta oddala się. Nad strumykiem rozkłada szal i zaczyna czytać książkę. Miejsce nazywa „Świątynią Dumania”. Do Telimeny dosiada się Sędzia, uprzedzając w podobnych zamiarach Tadeusza. Opowiada jej o swoich planach. Jako bezdzietny chce swój majątek zostawić Tadeuszowi. Kłopotem jest ojciec młodego mężczyzny, ukrywający się za granicą, który chce, by syn poślubił Zosię, wychowankę Telimeny. W tym celu przysłał nawet na miejsce księdza Robaka. Sędzia z kolei upatrzył mu inną narzeczoną – chodzi o Annę, córkę Podkomorzego. Telimena reaguje oburzeniem. Proponuje wysłanie Tadeusza do Petersburga, aby poznał trochę świata. Na małżeństwo z Zosią nie godzi się. Uważa, że to ona powinna decydować o losach dziewczyny. Przyznaje, że wprawdzie Jacek Soplica łożył na wychowanie Zosi i jej samej dawał pensję, ale uważa to za rodzaj rekompensaty dla Horeszków. Telimena powstrzymuje też Sędziego przed prośbą o rękę córki Podkomorzego. Mówi, że Tadeusz i Zosia są jeszcze bardzo młodzi. Powinni się poznać. Nie wolno też nakłaniać ich do uczucia. Kiedy Sędzia odchodzi, do Telimeny z dwóch różnych stron zbliżają się Tadeusz i Hrabia. Ten drugi pokazuje jej przed chwilą wykonane szkice przedstawiające ją samą. Kobieta jest zachwycona. Rozmawiają o sztuce, przyrodzie i włoskich krajobrazach. Do rozmowy włącza się Tadeusz, który zachwala piękno litewskiej natury. Nagle rozlega się dzwon zwiastujący koniec polowania. Telimena wręcza Hrabiemu zerwaną niezapominajkę, a Tadeuszowi daje ukradkiem liścik i klucz. W dworku odbywa się obiad. Jego spokój przerywa pojawienie się gajowego z informacją o niedźwiedziu, który wyszedł z matecznika. Sędzia ogłasza na następny dzień obławę na zwierza, której ma przywodzić Wojski.

Księga czwarta Dyplomatyka i Łowy

W Soplicowie trwają gorączkowe przygotowania do obławy na niedźwiedzia. Tymczasem Tadeusz pomimo hałasów wciąż śpi. Nikt też nie zauważa jego nieobecności. Budzi go pukanie w okno. Widzi dziewczynę, w której rozpoznaje tę spotkaną pierwszego dnia. Ona jednak zaraz ucieka. Spóźniony Tadeusz jedzie do karczmy  Jankiela (wybudowanej przez Sopliców). Karczmy są tu zresztą dwie – jedna jest stara, należy do Horeszków, rej wodzi tu Gerwazy; drugą postawił Soplica, a najważniejsze miejsca zajmuje tu Protazy. Jankiel to zaś znany, uczciwy i utalentowany w grze na cymbałach Żyd, który dzierżawi karczmę. Na miejscu nie ma Gerwazego, którego miejsce zajął ksiądz Robak. Bernardyn rozmawia z Jankielem o Napoleonie, którego zresztą stawia w jak najlepszym świetle. Mówi też, że z jego tabakiery korzystał sam generał Dąbrowski, który obiecał wkrótce pojawić się na Litwie. Budzi to ogólne zdziwienie i radość. Ksiądz pokazuje zebranym w karczmie swoją tabakierę z obrazkiem przedstawiającym armię i Tadeusza Kościuszkę. Przekonuje także innych, że nie należy biernie czekać na Napoleona, tylko zebrać szlachtę i oczyścić dom przed ucztą. Wtedy to przerywa, bo widzi przez okno Tadeusza i zaraz rusza za nim. Tymczasem w lesie odbywa się obława na niedźwiedzia. Jako pierwszy słyszy go Wojski. Zwierzę zbliża się do Wojskiego, Tadeusza i Hrabiego. Atakuje łapą tego ostatniego. Sytuację ratuje Rejent z Asesorem. Na ratunek biegną też Gerwazy i ksiądz Robak. Niedźwiedź zostaje zabity. Wojski dmie w róg. Rejent z Asesorem znów się kłócą – tym razem o to, kto zastrzelił niedźwiedzia. Wojski opowiada historię o Domeyce i Doweyce, żeby zażegnać ich spór, ale to Gerwazy rozwiązuje konflikt. Wyjmuje kulę i rozpoznaje ją jako pochodzącą z jego broni. Przyznaje przy tym, że to ksiądz Robak wyrwał mu strzelbę i oddał strzał. Docenia celność i mówi, że dotychczas znał tylko jednego tak dobrego strzelca – był to Jacek Soplica. Na rozkaz Wojskiego zostaje jeszcze rozpalone ognisko. Następuje też dalszy ciąg historii o Domeyce i Doweyce. Pojawia się zając, za którym pobiegł Kusy i Sokół.

Księga piąta Kłótnia

Telimena w samotności rozmyśla nad uwiedzeniem Hrabiego i Tadeusza. Zastanawia się, czy Hrabia okaże się stały w uczuciach. Pod tym względem liczyłaby bardziej na Tadeusza. Uważa go jednak za poczciwego chłopca i prostaczka. Ma też świadomość, że jest bardzo młody i w związku z tym obawia się o reputację. Rozważa podsunięcie Zosi Hrabiemu. W końcu przywołuje do siebie Zosię. Karci ją za dziecięce zachowanie i przypomina, że dziś obchodzi czternaste urodziny. Zapowiada wprowadzenie dziewczyny w świat, na salony, do ludzi, co zresztą bardzo ją cieszy. Mówi też, że dotychczas celowo nie pokazywała jej światu, aby teraz mogła naprawdę zabłysnąć. Telimena wraz z pokojówką przygotowuje Zosię – ubiera ją, czesze, skrapia perfumami itd. Następnie przedstawia swoją podopieczną Hrabiemu i Tadeuszowi. Ten drugi od razu ją rozpoznaje, co wzbudza w nim silne emocje. W końcu wybiega na pole. Ostatecznie znajduje się w miejscu, które Telimena nazwała „Świątynią Dumania”. Zresztą ona też tam jest. Siedzi na kamieniu i płacze. Zaraz jednak zaczyna się dziwnie zachowywać – skacze, rzuca się, upada. Okazuje się, że wszystkiemu winne są mrówki z pobliskiego mrowiska. Tadeusz pomaga jej w pozbyciu się owadów i całuje ją w skronie. Ma wrażenie, że całą sytuację obserwował z ukrycia Hrabia, a Telimenie wydaje się, że zobaczyła księdza Robaka. Oboje wracają oddzielnie. Odbywa się wieczerza – z woli Protazego, a wbrew zakazowi Sędziego – w zamku. Nastrój jest raczej ponury, nikt nic nie mówi. Hrabia zbliża się do Zosi, robiąc na złość Telimenie. Tadeusz jest posępny, nie je ani nie pije. Na zaloty Telimeny reaguje złością, a na jej dekolt zgorszeniem. Dostrzega też braki w jej urodzie. Podsłuchuje rozmowę Zosi z Hrabią na temat spotkania w ogrodzie. Podkomorzy jest znów zawiedziony brakiem zainteresowania dla jego córek. Sędzia wnosi toast za nieobecnego księdza Robaka. Wkrótce pojawia się Gerwazy, aby nakręcić stare zegary. Wyrzuca Hrabiemu biesiadowanie z Soplicami, a innym jadanie w cudzym domu. Tworzy się zamieszanie. Gerwazy rzuca kluczami. Broni go Hrabia, nazywając zamek swoim domem. Kłóci się też z Podkomorzym, który żąda przyniesienia mu broni. Tadeusz wzywa Hrabiego na pojedynek. Telimena mdleje. Zosia chroni Gerwazego. W końcu zamek pustoszeje i zapada cisza. Jest tam tylko Hrabia i Gerwazy, który namawia go, aby odebrał swoją własność nie za pośrednictwem sądów (w końcu zamek należał do Horeszków przez 400 lat), ale najazdem, tak jak dawniej. Hrabia reaguje na ten pomysł entuzjastycznie.

Księga szósta Zaścianek

Nazajutrz nastroje w Soplicowie są raczej ponure. Sędzia pisze pozew do sądu. To skargi przeciw Hrabiemu i Gerwazemu, które Protazy ma dostarczyć im jeszcze tego samego dnia. Tymczasem u Sędziego zjawia się ksiądz Robak. Skarży się na Telimenę, którą nazywa trzpiotką i kokietką. Zarzuca jej uwodzenie Tadeusza i Hrabiego. Mówi, że Jacek Soplica, powierzając jej wychowanie Zosi, miał ją za dobrego człowieka. Teraz bernardyn chce się jej pozbyć. Sędzia opowiada mu natomiast o wieczornych wydarzeniach w zamku. Ksiądz reaguje gniewem i ma mu za złe zbliżanie się do tego miejsca. Namawia do zgody. Przypomina, że Jacek Soplica dążył do porozumienia. Opłacał wychowanie Zosi, którą chce wydać za Tadeusza, a tym samym pogodzić dwa zwaśnione domy. Ksiądz Robak mówi też o zbliżającej się wojnie. Napoleon zbiera armię, która wraz z polskim wojskiem ma wkrótce przekroczyć Niemen. Wyraża tym samym nadzieję na odzyskanie niepodległości. Sędzia ma łzy w oczach. Nie dowierza i chce potwierdzenia. Na co Robak sugeruje wywołanie powstania pod wodzą Soplicy i atak na Moskali. Namawia go do zgody z Hrabią, który może być przydatny podczas powstania. Następnie Robak udaje się do Hrabiego. W tym czasie zmierza tam również Protazy. Nie zastają go jednak. Uzyskują jedynie informację, że Hrabia zbrojnie ruszył z ludźmi do Dobrzyna. Dobrzyn to natomiast znany zaścianek szlachty – niegdyś znaczącej, a dziś zubożałej i pracującej siłą własnych rąk na swoje utrzymanie. Na czele całej rodziny stoi Matyjasz Dobrzyński, zwany też Kurkiem na kościele, Zabokiem, Królikiem czy też Maćkiem nad Maćkami. Jest to doświadczony żołnierz. Mieszka w starym i zniszczonym domu, który niegdyś pełnił funkcje obronne. O świcie w Dobrzynie zjawia się konny posłaniec. Maciek ma podjąć decyzję. Pod jego domem zbiera się szlachta z okolicznych zaścianków. Ciągle przybywa ludzi.

Księga siódma Rada

W Dobrzynie odbywa się narada. Bartek Prusak (tak nazywano go z uwagi na to, że nienawidził Prusaków) przywołuje walki na Wielkopolsce, gdzie wraz z armią francuską walczył z Niemcami. Sugeruje, że teraz pod przewodnictwem Napoleona mogliby wystąpić przeciwko Rosji. Z kolei Maciek, na którego zdanie w tej sprawie wszyscy czekają, zadaje wiele pytań. Prusak proponuje poczekać na księdza Robaka (który jest źródłem informacji). Spośród zebranych są jednak i tacy, którzy nie chcą czekać, np. Maciej Kropiciel chce walczyć od razu. Swoje poglądy przedstawia też Buchman – człowiek wykształcony, gorliwy patriota. Mówi o władzy, umowie społecznej itd. Zdania są podzielone. Rodzi się spór. Wkrótce na miejscu zjawia się Gerwazy. Przynosi wieści o zbliżającej się wojnie i buntuje szlachciców przeciwko Soplicom. Przywołuje słowa księdza Robaka o wymieceniu śmieci z domu przed przyjściem Napoleona. Nie wszyscy się zgadzają z Gerwazym, ale koniec końców szlachta przyłącza się do niego. Prusak i Jankiel bronią Sędziego i nie chcą najazdu na Soplicowo. Inni zarzucają Soplicom różne krzywdy. W Dobrzynie pojawia się Hrabia. Zapada decyzja o zajeździe na Soplicowo. Jankiel i Prusak wymykają się. Reszta rusza na koniach z okrzykiem „Hajże na Soplicę”.

Księga ósma Zajazd

W Soplicowie panuje spokój i cisza przed burzą. Po kolacji Sędzia i goście wychodzą na dziedziniec. Patrzą w niebo, które – mają wrażenie – coraz bardziej zbliża się do ziemi. Śpiewa puszczyk, derkacz. Słychać bąki i inne odgłosy przyrody. Na niebie widoczne są gwiazdy i konstelacje, o których opowiada Wojski. Widać też kometę, którą interpretuje się często jako zły znak – to zwiastun nieszczęścia, wojny, głodu. Tylko Sędzia widzi w niej dobrą wróżbę. W pewnym momencie do Sędziego przybywa jakiś człowiek w pilnej sprawie. Ten żegna się więc ze wszystkimi i opuszcza towarzystwo. Tymczasem Tadeusz potrzebuje porozmawiać ze stryjem. Stoi więc pod drzwiami i podsłuchuje. Przez dziurkę od klucza widzi, jak Sędzia i Robak klęczą na ziemi, obejmują się i płaczą. Ksiądz wyznaje Sędziemu, że to on jest Jackiem Soplicą. Opowiada o wydarzeniach w Dobrzynie. Mówi też, że został rozpoznany przez Macieja. Obawia się zemsty Gerwazego. Nie wie, co go czeka. Jest jednak pewien, że musi działać dalej. Po wyjściu księdza Tadeusz wchodzi do Sędziego. Mówi, że musi wyjechać w związku z pojedynkiem z Hrabią. Następnie chce wstąpić do wojska zgodnie z wolą ojca. Potem jednak przyznaje się do uczucia do Zosi (dlatego też nie chce brać za żonę córki Podkomorzego, którą stryj dla niego wybrał). Sędzia zapewnia go, że na pewno poślubi Zosię. Tadeusz obawia się sprzeciwu Telimeny w tej sprawie. Po wyjściu od stryja spotyka ją zresztą. Kobieta czyni mu wyrzuty – wcześniej szukał jej obecności, teraz unika. Tadeusz mówi, że nazajutrz wyjeżdża służyć w wojsku. Telimena oczekuje potwierdzenia jego uczucia do niej. Płacze. Chce wyjechać razem z nim, powstrzymuje go przed odejściem. Proponuje mu nawet ślub. Kiedy Tadeusz odmawia, zarzuca mu, że to dla niego była obojętna na zaloty innych (Hrabiego, Rejtana, Asesora). Wyznaje, że słyszała jego rozmowę ze stryjem. Oskarża go o kłamstwo. Przeklina i zapowiada, że wszyscy dowiedzą się od niej, jak to ją uwiódł i oszukał. Tadeusz odchodzi. Ma wyrzuty sumienia. Jest zrozpaczony. Boi się, że Zosia kocha Hrabiego i to za niego wyjdzie. Postanawia się utopić w stawie. Telimena biegnie za nim. Krzyczy, że może zrobić wszystko, tylko teraz ma się zatrzymać. Nad stawem pojawia się Hrabia z dżokejami. Zachwyca się malowniczym widokiem. Zaraz nakazuje jednak schwytanie Tadeusza. Napada na Soplicowo. Sędzia chce załagodzić spór. Hrabia mówi, żeby się poddał. Asesor próbuje go aresztować, ale zostaje ogłuszony ciosem w twarz. Nadciąga szlachta z Dobrzyna. Przybiega Zosia. Krzyczy i obejmuje Sędziego. Telimena powołuje się na honor Hrabiego, ale zaraz mdleje. Hrabia oświadcza, że nie chce rozlewu krwi, stąd też jego decyzja – wszystkich obecnych w Soplicowie uznaje za swoich więźniów. Szlachta otacza dwór. Gerwazy chce osadzić Hrabiego na nowym dziedzictwie. W tym celu szuka Protazego, który miałby to zrobić. Ten jednak oznajmia, że akt wymuszony siłą nie będzie ważny. Potem zwodzi go i ucieka. Szlachta plądruje dwór w Soplicowie. Ucztuje. Szlachcie jedzą, piją alkohol, śpiewają. W końcu zasypiają.

Księga dziewiąta Bitwa

Szlachcice śpią mocno. Nic nie słyszą. Nawet wejścia kilkudziesięciu ludzi. Napadają na nich Moskale, sprowadzeni prawdopodobnie przez Asesora lub Jankiela, dowodzeni przez majora Płuta oraz kapitana Rykowa. Hrabia zostaje uwieziony. Budzi się Gerwazy. Krzyczy, ale jest związany, podobnie zresztą jak pozostali. Tymczasem Sędzia chce uwolnić pojmanych. Rozmawia z majorem, który żąda jednak tysiąc rubli za głowę. O litość proszą Zosia i Telimena. Płut grozi, że może wszystkich wysłać na Sybir. W pewnym momencie przed dwór zajeżdżają wozy. Zjawia się ksiądz Robak, a także Maciej Rózeczka i Bartek Prusak w przebraniach chłopów oraz Zan i Mickiewicz. Nie chcą być rozpoznani, więc dają innym znaki, żeby nie zdradzali ich tożsamości. Ksiądz Robak jest roześmiany i radosny jak nigdy. Gratuluje majorowi pojmania Hrabiego. Proponuje zasiąść do śniadania, a nawet zatańczenie mazurka. Major i reszta jedzą i piją. Płut prosi do tańca Telimenę, a wtedy dostaje w twarz od Tadeusza. Major stoi osłupiały i w gniewie rusza na niego ze szpadą. Tadeusz strzela z podanej mu przez Robaka broni. Chybił, ale zdołał go ogłuszyć. Powstaje zamieszanie. Na zewnątrz szlachta z Dobrzyna zaczyna walczyć z Moskalami. Korzystają z broni przywiezionej przez Robaka na wozach. Zwycięstwo przechyla się na ich stronę. Z dworu wybiega Tadeusz, który do tej pory przebywał tam z kobietami na prośbę stryja, a za nim Podkomorzy. Kapitan Rykow zabija konia Hrabiego. Na ratunek biegnie mu Gerwazy, ale to ksiądz Robak chroni go swoim ciałem. Zostaje postrzelony. Tadeusz wzywa majora Płuta na pojedynek. Ten jednak wysyła Rykowa, ponieważ – jak twierdzi – sam nie może zostawić żołnierzy. Kiedy Rykow zbliża się do Tadeusza, machając białą chustką, pojawia się Hrabia. To on chce stoczyć ten pojedynek z uwagi na atak na niego i jego szlachtę. Nagle rozlegają się strzały skierowane do Tadeusza (z inicjatywy Płuta strzela jeden z jego najlepszych ludzi), ale kula trafia w kapelusz. Płut zostaje nazwana zdrajcą. Szlachta rusza na pomoc. Trwa bitwa. Wojski i Protazy zrzucają na Moskali sernicę razem z serami. Większość żołnierzy zostaje rannych. Ksiądz Robak podstawia nogę Gerwazemu, a tym samym chroni go przed strzałem. W końcu kapitan Rykow poddaje się i proponuje rozejm.

Księga dziesiąta Emigracja. Jacek

W Soplicowie rozpoczyna się burza, która zalewa drogi i niszczy mosty. Tym samym droga do dworku jest niedostępna, a wieści o bitwie nie rozchodzą się dalej. W izbie Sędziego toczą się narady. Ksiądz Robak leży ranny w łóżku. Sędzia wzywa Podkomorzego i Gerwazego. Sprowadza Rykowa, który zapewnia o swojej sympatii i obiecuje, że w razie śledztwa niczego nie zdradzi – ma powiedzieć, że razem biesiadowali, a Płut przypadkiem wydał nakaz ognia. Proponuje też przekupienie go, aby ich nie zdradził. Wtedy Gerwazy wyznaje, że go zabił. Podkomorzy radzi szlachcicom najbardziej czynnym w bitwie wyjazd do Księstwa. Sędzia wyznaje Robakowi, że Tadeusz jest zakochany w Zosi, a Telimena zezwala na ich ślub. Chce jeszcze przed wyjazdem ogłosić zaręczyny, na co Tadeusz się jednak nie zgadza. Pragnie poślubić ją dopiero po powrocie – nie chce zniewalać dziewczyny, ma też nadzieję, że zasłuży na jej uczucie. Tymczasem Zosia podsłuchuje całą rozmowę, a jej treść wzbudza w niej duże emocje. Na drogę daje Tadeuszowi obrazek ze świętą Genowefą z relikwią świętego Józefa. Z kolei Hrabia wyznaje miłość Telimenie i również chce wyjechać. Godzi się z Tadeuszem. Kobieta daje mu na pamiątkę wstążkę od sukni. Robak z uwagi na swoją przeszłość nie chce wyznać Tadeuszowi, że jest jego ojcem. Ksiądz jest ciężko ranny. Prosi o wezwanie plebana. Chce rozmawiać tylko z Sędzią i Gerwazym. Czuje, że umrze tej nocy. Wyznaje, że jest Jackiem Soplicą i prosi Gerwazego o wybaczenie. Wspomina Stolnika, który zgrywał jego przyjaciela. Mówi o nieszczęśliwej miłości do córki Horeszki i swoim pijaństwie. Oświadcza, że zabicie Stolnika było wynikiem chwilowych emocji i dawnych uraz – przejeżdżał tamtędy przypadkiem i wcale nie był w zmowie z Moskalami. Uznany za zdrajcę uciekł, dostawszy od Moskali część dóbr Stolnika. Sam zaś przywdział w ramach pokuty strój mnicha i przybrał imię Robak (Że jako Robak w prochu...). Zaopiekował się też Zosią, córką Ewy, która zmarła wywieziona na Sybir. Gerwazy wyznaje, że Stolnik wybaczył Soplicy przed śmiercią, robiąc znak krzyża. Uświadamia sobie, że ksiądz uratował jego i Hrabiego przed śmiercią, narażając samego siebie. Wtedy pojawia się posłaniec z listem do Robaka. Rozpoczęła się wojna. Przybywa pleban. Ksiądz umiera.

Księga jedenasta Rok 1812

Jest wiosna. Wybucha wojna. Rok 1812 to rok wojny i rok urodzaju – cud, o którym marzono. Napoleońskie wojska wkraczają do Rosji. Soplicowo leży przy drodze, którą od strony Niemna nadchodzi książę Józef i król Hieronim. Zorganizowano tu obóz wojskowy liczący 40 tysięcy żołnierzy. Są tutaj m.in. generał Dąbrowski, Kniaziewicz. Wojski przygotowuje uroczyste przyjęcie. Jest dzień Najświętszej Panny Kwietnej. Odbywa się nabożeństwo. Po mszy przemawia Podkomorzy, obrany marszałkiem konfederacji. Wspomina zasługi Jacka Soplicy, odznaczonego przez cesarza po śmierci orderem Legii Honorowej. Tymczasem na schodach rozmawiają Gerwazy i Protazy. Mówią o końcu sporu o zamek. Protazy wspomina wydarzenie sprzed roku, określając je jako znak proroczy. Zosia rozdzieliła wtedy dwa walczące ze sobą ptaszki (jednego nazwano Soplicą, a drugiego Horeszką). Uznano wówczas, że jej przeznaczaniem będzie pogodzenie skłóconych rodzin. Tadeusz w stroju ułana z ręką na temblaku prosi Zosię o potwierdzenie jej uczuć, zanim się zaręczą. Dziewczyna wyznaje mu miłość. W dworze pojawia się zając, którego w tej samej chwili dopadają psy Asesora i Rejenta. Tym samym ich spór jest zakończony, a obaj ogłoszeni zostają zwycięzcami. Odbywa się uczta na wielkiej sali w zamku. Pojawia się Sędzia, a za nim Tadeusz z narzeczoną. Zosia ma na głowie wianek i ludowy strój. Skinieniem wita gości i rozdaje im kwiaty. Generał Kniaziewicz składa ojcowski pocałunek na jej czole. Potem pojawia się druga para narzeczonych – Asesor i Tekla Hreszczanka. Obecny jest tam też Hrabia – to teraz pułkownik – który szkicuje Zosię. Wszyscy czekają na trzecią parę. Okazuje się jednak, że Rejent zgubił pierścionek zaręczynowy, a jego narzeczona wciąż przygotowuje się do przyjęcia.

Księga dwunasta Kochajmy się

Do sali wchodzi Wojski, który pełni funkcję marszałka dworu. Wskazuje miejsca gościom. Opowiada im też o scenach znajdujących się na serwisie obiadowym – mówi o historii polskich sejmików. Sędzia wychodzi na dziedziniec, gdzie ucztują włościanie. Siada z nimi do stołu, a Tadeusz i Zosia ich częstują, zgodnie ze zwyczajem mówiącym o tym, że na pierwszej uczcie nowi dziedzice służą ludowi. Na uczcie zjawia się Maciek Kurek, który chce zobaczyć polską armię narodową. Rozpoznaje go Dąbrowski. Generał chce też poznać sławnego Scyzoryka. Na co przedstawia mu się Gerwazy. Z kolei Maciek, zapytany przez Dąbrowskiego o pochmurny nastrój i brak radości, odpowiada, że Polsce potrzeba jest rodzimych bohaterów. Tymczasem przybywa trzecia para narzeczonych. Okazuje się, że wybranką Rejenta jest Telimena. Ten zaś ubrany jest wedle zasad nowej mody, po francusku, co zawarte zostało w intercyzie spisanej przez małżonków (warunek Telimeny). Strój zostaje wyśmiany przez Maćka, który wychodzi bez pożegnania. Telimenę rozpoznaje Hrabia, który zarzuca jej zdradę i niewierność. Na propozycję ślubu z jej strony reaguje jednak odmową. Chcąc zrobić jej na złość, zwraca się do córki Podkomorzego. Na dziedzińcu Tadeusz pyta Zosię o jej zgodę na uwłaszczenie chłopów. Dziewczyna zgadza się. Z tej decyzji nie jest zadowolony Gerwazy – uważa, że wolność to rzecz szlachecka, a nie chłopska. Stąd też wolałby, żeby chłopom nadać szlachectwo. Mówi też o skarbie Stolnika ukrytym w zamku, który należy się Zosi. Pleban ogłasza chłopom wolę i decyzję Tadeusza. Włościanie są wzruszeni, padają do jego nóg. Tymczasem rozpoczyna się zabawa. Na zamkowym dziedzińcu stoją pary gotowe do tańca. Zosia prosi Jankiela, żeby zagrał na cymbałach. Zaraz więc rozbrzmiewają dźwięki „Poloneza Trzeciego Maja”, „Targowicy” i „Mazurka Dąbrowskiego”. W końcu przychodzi też czas na Poloneza. W pierwszej parze idzie Zosia z Podkomorzym. Wkrótce zapada zmierzch. Utwór kończy się słowami: „I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, A com widział i słyszał, w księgi umieściłem”.

Epilog

„Epilog” to swego rodzaju komentarz do utworu i głos autora. Jest to wiersz o charakterze elegijno-refleksyjnym. Autor snuje tu refleksje o emigracji, utożsamiając się z emigrantami. Mówi o losie wygnańca – samotnym i smutnym. W powrocie do kraju lat dziecinnych – kraju zawsze świętego i czystego – widzi zaś sposób na odcięcie się od emigracji i pocieszenie. Chce więc, aby jego dzieło dotarło do wszystkich.

Komentarze