- Przygotowanie Roku 1799 dnia 31 grudnia w nocy
- Prolog
- Akt pierwszy
- Scena I
- Scena II
- Scena III
- Akt Drugi
- Rok 1828. Wędrowiec
- Akt trzeci. Spisek koronacyjny
- Scena I
- Scena II
- Scena III
- Scena IV
- Scena V
- Scena VI. Szpital Wariatów
- Scena VII. Plac Saski
- Scena VIII
- Scena XIX. Pokój w Zamku Królewskim
- Scena Ostatnia. Plac Marsowy
JULIUSZ SŁOWACKIKORDIAN
CZĘŚĆ PIERWSZA TRYLOGII SPISEK KORONACYJNY
STRESZCZENIE
Warto wiedzieć:
Początkowo utwór zaplanowany był jako trylogia. Juliusz Słowacki zrealizował jednak tylko jego część pierwszą, która nawiązuje do planowanego zamachu na cara Mikołaja I, koronowanego wówczas na króla Polski.
„Kordian” to utwór o spisku i powstaniu listopadowym, choć akcja dramatu nie toczy się w tamtym czasie.
Motto utworu pochodzi z powieści poetyckiej Juliusza Słowackiego „Lambro”. Mowa tu o roli poety i poezji, która ma rozbudzać uczucia i zachęcać do walki. Pojawia się tu motyw serca (łac. cor – imię „Kordian” to „Człowiek-serce” pochodzące od łacińskiego słowa).
Przygotowanie Roku 1799 dnia 31 grudnia w nocy
Rzecz dzieje się nocą 31 grudnia 1799 roku. W chacie sławnego kiedyś czarnoksiężnika Twardowskiego w Karpatach spotykają się Szatan, Czarownica, Diabły, Astaroth, Gehenna, Mefistofel, Archanioł, Twór, Chór Aniołów. Panują ciemności, które przerywają błyskawice. Czarownica czesze włosy i śpiewa. Wtedy pojawia się Szatan w postaci pięknego anioła. Szatan dostrzega w rękach Czarownicy grzebień i rozpoznaje w nim przedmiot należący do Twardowskiego. Wspomina, jak czarnoksiężnik czesał go tym grzebieniem, podczas gdy on przybrał postać psa i łasił się do jego nóg. Szatan nakazuje odejść Czarownicy. Mówi też o spotkaniu na Łysej Górze. Błyska dziesięć razy. Na jego wezwanie przybywają diabły (na ziemię spada dziesięć tysięcy szatanów), w tym ważne postacie tego świata (Astaroth, Gehenna), które też zaraz wprawiają w ruch wiekowy zegar. Szatan zauważa, że brakuje wśród nich Mefistofela. Wybija północ – jest pierwsza godzina nowego stulecia. Zaczyna się wiek XIX. Pojawia się Mefistofel. Szatan oznajmia, że nadeszła pora do działania. Powierza mu misję. Mówi do niego o narodzie (narodzie polskim), którego czekają ważne chwile; o narodzie, który planuje zemstę i chce rozpocząć walkę. Naród ten ma się podnieść, zwyciężyć, po czym zginąć. Na co Mefistofel wychodzi z propozycją stworzenia temu narodowi członków rządu. Mają to być osoby, które poprowadzą go do walki, ale ostatecznie spowodują jego klęskę. Pomysł zostaje przyjęty. Do wielkiego kotła diabły wrzucają więc rozmaite składniki. Tym samym tworzą przyszłych przywódców powstania listopadowego – przywódców nieporadnych i nieudolnych. (W utworze wprawdzie nie pada żadne konkretne nazwisko, ale opis kolejnych osób umożliwia identyfikację historycznych postaci). Pierwszy pojawia się gen. Józef Chłopicki (dyktator powstania, przeciwny walce, skłonny do ugody z Rosją; nazwisko – określone jako „sprzeczne z jego naturą” – zyskał od słowa „chłop”), książę Adam Jerzy Czartoryski (przywódca na emigracji po powstaniu; jego nazwisko pochodzi od Czarta), Jan Zygmunt Skrzynecki (naczelny wódz powstania, nieudolny, flegmatyczny), Jan Ursyn Niemcewicz (pisarz i działacz polityczny o konserwatywnych poglądach, twórca zniechęcający do walki), Joachim Lelewel (historyk i działacz polityczny), Jan Stefan Krukowiecki (dowódca wojsk w powstaniu, przeciwny dalszej walce z Rosją, który w końcu się poddaje). Nagle słychać Głos w Powietrzu (W imię Boga! precz stąd! precz!...). Wszystko znika. Z nieba zstępuje Chór Aniołów. Archanioł prosi Boga o litość nad konającym narodem i powierza mu jego los – mają walczyć lub zginąć. Bóg zaś potwierdza swoją wolę (Wola moja się stanie).
Prolog
W Prologu głos zabierają trzy osoby. Zasadniczo ich wypowiedzi dotyczą roli słowa, a konkretnie poezji romantycznej. Każda z nich przedstawia inną jej wizję. Pierwsza Osoba Prologu zwraca się do Boga z prośbą o kojący sen dla narodu zmęczonego walką i spokój przed dniem zmartwychwstania. Sobie przypisuje zaś rolę przywódcy duchowego – chce wziąć na siebie cierpienia narodu i poprowadzić go ku wolności. Za pomocą słowa ma zaś tworzyć nowe i trwałe wartości. Nazywa siebie duchem Apokalipsy. Ma poczucie misji. (Wypowiedź Pierwszej Osoby utożsamia się zwykle z mesjanistyczną koncepcją poezji i kojarzy się z Adamem Mickiewiczem). Druga Osoba Prologu krytycznie podchodzi do koncepcji przywołanej powyżej. Tym samym podważa rolę poezji jako siły sprawczej. Trzecia Osoba Prologu skupia się na przebudzeniu narodu. Nie zgadza się z wypowiedziami swoich poprzedników. Chce zagrzewać do walki i pobudzać do działania. (Zazwyczaj przyjmuje się, że jest to myśl najbliższa Juliuszowi Słowackiemu).
Akt pierwszy
Scena I
Rzecz dzieje się na wiejskim dziedzińcu. Pod lipą leży Kordian, wówczas piętnastoletni chłopiec. W tym czasie jego stary sługa Grzegorz czyści broń myśliwską. Kordian snuje egzystencjalne rozważania. Myśli nad sensem życia i przemijania, którego mu brakuje. Jest znudzony, apatyczny, zniechęcony, samotny, rozdarty wewnętrznie. Jednocześnie cechuje go ogromna wrażliwość, miotają nim różnorodne nastroje. Nie umie jednak znaleźć sobie celu ani miejsca w świecie. Nawiązuje do samobójczej śmierci przyjaciela, którą początkowo chciał potępić, ale teraz wcale już nie jest do tego taki skłonny. W końcu zwraca się do Boga z prośbą o wyznaczenie celu w życiu. Chce odnaleźć ideę, za którą mógłby podążyć. Wspomina również o nieszczęśliwej miłości, której się poświęcił. Zwraca się też do Grzegorza, narzekając na nudę. Chce, by ten go w jakiś sposób rozweselił. W odpowiedzi na to stary sługa opowiada mu trzy bajki. Pierwsza z nich to opowieść o Janku, który szył psom buty. Bohaterem opowiastki jest chłopiec nieskory do nauki, którego matka za radą plebana oddała na praktykę do szewca. Janek stamtąd jednak ucieka, aż w końcu trafia na króla. Ten zaś przyjmuje go do siebie i zleca mu szycie butów dla psów. W krótkim czasie chłopiec staje się panem, jego matka damą dworu, a pleban biskupem. Druga opowieść Grzegorza dotyczy wyprawy Napoleona do Egiptu. U jego boku walczył sam sługa. Wspomina o tym, jak Napoleon skutecznie mobilizował żołnierzy do walki. Trzecia historia starego sługi nawiązuje natomiast do kampanii napoleońskiej w 1812 roku i skupia się wokół osoby młodego oficera Kazimierza, który w rosyjskiej niewoli zabił tatarskiego pułkownika, a sam przypłacił to życiem. Z perspektywy Kordiana opowieści Grzegorza są jednak całkowicie bezskuteczne, choć przez chwilę wydaje się nieco rozbudzony historią Kazimierza. Brakuje mu jednak wiary i poczucia sensu. Czuje się bezsilny i bezradny wobec świata. Jednocześnie jest świadomy rozbieżności pomiędzy rzeczywistością a swoimi pragnieniami. Zaledwie przez chwilę czuje wolę działania. Chce szukać nowej drogi i zapomnieć o miłości. Wtedy słyszy jednak głos Laury wypowiadającej jego imię. Traci zapał i nadzieję na jakąkolwiek zmianę.
Scena II
Akcja kolejnej sceny dramatu toczy się jesienią w ogrodzie. Kordian i Laura wracają z konnej przejażdżki. Zsiadają z koni i kierują się w stronę lipowej alei. Przez dłuższy czas w ogóle się do siebie nie odzywają. W końcu kobieta pyta swojego towarzysza o powód jego smutku. Zdradza też, że rano przeczytała wpis jego autorstwa w swoim pamiętniku. W związku z tym przypomina mu o jego matce, która jest wdową. Przekonuje go także, że jest zdolny, utalentowany, ma przecież przed sobą przyszłość i perspektywy. Traktuje go przy tym dość lekceważąco i z wyższością, jest od niego znacznie starsza. Nie rozumie jego rozterek ani uczuć. Kordian natomiast wyznaje, że chciałby dokonać czegoś wielkiego, ale jest na to zbyt słaby. Mówi, że gwiazda, pod którą się urodził, to gwiazda obłąkana. Zaraz zaś po tym, jak wspomina o utracie zmysłów, Laura chce odejść. Na jego prośbę jednak zostaje. W końcu jednak i tak oddala się, po czym odjeżdża na koniu. Kiedy Kordian zostaje sam, wyjmuje pistolet i przykłada broń do czoła. Nie strzela. Nie chce popełniać samobójstwa w ogrodzie. Planuje to zrobić w ustronnym miejscu – na pustej łące gdzieś wśród lasów.
Scena III
Jest noc. Laura siedzi sama w swoim pokoju przy świetle lampy. Niepokoi się o Kordiana, który wciąż nie wrócił. Zegar wskazuje już godzinę jedenastą. Laura zastanawia się, czy swoim zachowaniem nie przyczyniła się do jego smutku. Martwi się, że zraniła uczucia chłopca. Bierze do ręki pamiętnik. Widzi tam wpisy innych mężczyzn, którzy porównują ją do kwiatów, gwiazd itd. Wydaje jej się to nudne. Czyta w końcu wiersz, który napisał dla niej Kordian. Chłopak wyznaje jej miłość i nazywa aniołem. Laura przestaje czytać. Słyszy tętent koni. Ma nadzieję, że to Kordian. Otwiera więc okno, ale widzi tylko przebiegającego konia bez jeźdźca. Wzywa pannę pokojową, którą pyta o Grzegorza. Okazuje się, że sługi nie było na kolacji. Grzegorz pojawia się wkrótce z informacją o samobójstwie Kordiana – panicz zastrzelił się.
Akt Drugi
Rok 1828. Wędrowiec
Londyn
Rzecz dzieje się w Londynie, w James Park. Jest wieczór. Kordian siedzi pod drzewem. Obserwuje otoczenie i rozmyśla. Wspomina swoją próbę pozbawienia się życia – bardzo chciałby pozbyć się piętna samobójcy. Wtedy zjawia się Dozorca i upomina o opłatę za miejsce siedzące w parku. Kordian płaci. Rozmawiają. Dozorca mówi o ogromnej roli i władzy pieniądza w angielskim społeczeństwie. Za pieniądze można tu kupić praktycznie wszystko – począwszy od miejsca w parlamencie, a skończywszy na pochówku w katedrze.
Dover
Akcja dramatu przenosi się do Dover. Kordian siedzi na skale nad morzem i czyta fragment „Króla Leara” Wiliama Szekspira. Zachwyca się jego twórczością i pięknem poetyckiego słowa. Zdaje sobie przy tym również sprawę z przepaści dzielącej poezję od rzeczywistości. Wie, że granica między literaturą a światem realnym jest nie do przekroczenia.
Włochy
Kordian znajduje się we włoskiej willi, w pokoju pełnym luster. Przebywa tutaj z młodą, piękną Włoszką o imieniu Wioletta. Jest w niej zakochany, a i ona zapewnia go o wzajemnych uczuciach. Wówczas Kordian wymyśla historię o swoim rzekomym bankructwie, aby poddać jej uczucie próbie. Mówi więc kobiecie, że przegrał cały majątek. Jej reakcja jest natychmiastowa – Wioletta chce odejść. Następnie Kordian wspomina jeszcze o koniu ze złotymi podkowami, za które wyprawi ucztę. Potem ma popełnić samobójstwo. Kochanka pragnie wyruszyć w drogę razem z nim. Wtedy on wyznaje, że koń zgubił podkowy. Wioletta go porzuca. Kordian traci zaś wiarę w miłość.
Watykan
Kordian jest na audiencji u papieża w Watykanie. Przynosi mu relikwie – garść polskiej ziemi z krwią ofiar – i prosi o błogosławieństwo dla narodu. Papież nie wykazuje jednak szczególnego zainteresowania tym darem. Jego uwagę przykuwa raczej papuga o imieniu Luterek (nawiązanie do Marcina Lutra, inicjatora reformacji), którą nazywa też szatankiem. Papuga wtrąca w rozmowę łacińskie cytaty z biblijnych psalmów. Papież wyraźnie lekceważy Kordiana. Sugeruje mu zwiedzanie Rzymu i obecność na mszy. Polakom radzi zaś modlić się i okazywać posłuszeństwo wobec cara. Kordian jest rozczarowany postawą papieża, traci wiarę. Rzuca więc garść ziemi w powietrze. W reakcji na to papież grozi, że rzuci na Polaków klątwę.
Szczyt Mont Blanc
Kordian znajduje się na najwyższym szczycie w Europie. Stoi sam z rękami na piersiach i wygłasza monolog. Tu, w tym miejscu, czuje bliskość Boga i podziwia potęgę natury. To tutaj przeobraża się w polskiego patriotę. Pragnie działać, być przewodnikiem. Chce kierować ludźmi i tworzyć nową rzeczywistość. Ma przy tym wiele podziwu dla siebie i swojej wyjątkowości oraz świadomość własnej potęgi. Czuje się też wciąż samotny i rozdarty wewnętrznie. Chwilami wątpi w siebie, a nawet rozważa samobójstwo. Wyznacza sobie rolę. Chce walczyć za ojczyznę i jej wolność. Polska ma się natomiast stać Winkelriedem narodów (jest to nawiązanie do postaci szwajcarskiego średniowiecznego bohatera, który – poświęcając własne ciało – umożliwił zwycięstwo swojego narodu). Kordian wyraża tym samym wolę walki, ale w formie aktywnego działania. Kwestionuje bierność i wskazuje na sens czynnej walki. W związku z tym Kordian decyduje się na powrót do Polski, gdzie zostaje przeniesiony na chmurze.
Akt trzeci. Spisek koronacyjny
Scena I
Rzecz dzieje się na placu przed zamkiem królewskim w Warszawie. Zgromadzeni tu ludzie stoją dookoła i rozmawiają. Przyglądają się dekoracjom, które zostały przygotowane z okazji koronacji cara na króla Polski. Reakcje na to wydarzenie są przy tym różne, co zresztą dobrze odzwierciedla nastroje panujące w społeczeństwie. Na przykład obecny tu żołnierz celowo zmienia słowa hymnu – zamiast śpiewać z prośbą do Boga o opiekę nad królem, śpiewa „Boże, pochowaj nam króla”. Wypowiada się też szewc, który postrzega koronację jako niesprawiedliwość i tragedię dla narodu. Są tu jednak i tacy, którzy przyglądają się wszystkiemu z ekscytacją i dużą ciekawością.
Scena II
Miejsce akcji kolejnej sceny to kościół katedralny. To tam odbywa się koronacja cara. Prymas podaje mu koronę, miecz i księgę konstytucyjną. Car kładzie na niej ręce i wypowiada tylko jedno słowo: „Przysięgam”.
Scena III
Na placu przed zamkiem wciąż stoją ludzie. Jest już po koronacji. Wybrzmiewa pieśń „Boże, zachowaj króla nam”. Zebrane tu osoby wątpią w prawdziwość złożonej przez cara przysięgi. Według nich nie dochowa on wierności konstytucji. Nagle rozlega się krzyk. Zaraz też okazuje się, że powodem zamieszania jest Wielki Książę. Brat cara uderzył kobietę stojącą z dzieckiem, które wpadło do rynsztoka i zginęło na miejscu. Po zmroku lud rozrywa sukno pokrywające estradę. Okryci nim ludzie rozchodzą się po ulicach. Pojawia się Nieznajomy – nawołuje do picia wina, śpiewa o zamianie wody w wino, a także wina w krew. Jego pieśń nawiązuje do scen biblijnych (wesele w Kanie Galilejskiej, Ostatnia Wieczerza). To zapowiedź zemsty i zabójstwa cara.
Scena IV
W podziemiach kościoła świętego Jana, tuż obok grobów królów polskich, zbierają się spiskowcy w maskach na twarzach. Wejście tutaj jest możliwe jedynie po podaniu hasła „Winkelried”. Obecny tu Prezes w czarnej masce na twarzy rozmawia z Księdzem. Jest przeciwny pomysłowi zabicia cara. Wątpi w jego słuszność. Odwołuje się przy tym do swojego bogatego doświadczenia i niemłodego już wieku. Chce powstrzymać spiskowców. Pojawia się Podchorąży. Powołuje się na historyczne wydarzenia z przeszłości Polski, która doznała wielu ogromnych krzywd ze strony Rosji. Wspomina Rzeczpospolitą Obojga Narodów (wówczas władzę nad Polską i Litwą miał jeden król), zgilotynowanego króla Francji i carycę Katarzynę II (dzięki niej na tronie zasiadł Stanisław August Poniatowski, który ostatecznie doprowadził do rozbiorów kraju). Mówi o zesłanych na Syberię i Wielkim Księciu, który oddał tron bratu. Uzasadnia tym samym potrzebę zemsty na carze. Jest to według niego absolutnie konieczne. To wręcz warunek wolności kraju. Tymczasem Prezes stara się go odwieść od tej decyzji i studzi jego młodzieńczy zapał. Ostrzega przed boską karą. Obawia się też reakcji Europy. Popiera go Ksiądz, na co Podchorąży reaguje szyderstwem. Nagle odzywa się Starzec. Wylicza, ile osób trzeba zabić, aby kraj odzyskał wolność (łącznie z carem to pięć osób – car i jego najbliżsi: żona, syn, dwóch braci). Jest gotowy do poświęcenia i chce wziąć winę na siebie. Ksiądz uznaje to za obrazę Boga. Na co reaguje Podchorąży. Nakazuje mu milczeć. Sam pragnie natomiast podjąć samotną walkę w obronie ojczyzny. Nie liczy przy tym na bohaterstwo i pamięć innych. Prezes nie chce rozlewu krwi. Pozostawia jednak reszcie wolność, umywając przy tym ręce. Zaraz też okazuje się, że wartownik zabił szpiega – jakiś człowiek chciał się bowiem dostać do podziemi, nie znając hasła. Od razu zapada decyzja, żeby zakopać jego ciało. Prezes ogłasza koniec spotkania. Z inicjatywy Podchorążego odbywa się jeszcze głosowanie. Wynik to 5 do 150 głosów przeciwko zabiciu cara. Podchorąży jest załamany. Czuje ogromny żal. Wreszcie zrywa z twarzy maskę. Okazuje się, że to Kordian. Po chwili demaskują się pozostali. Zapewniają także, że nie ma wśród nich zdrajcy. Kordian podejmuje decyzję – dzisiejszej nocy ma wartę w zamku i wtedy sam dokona zamachu. Składa obietnicę i pisze na papierze testament (Narodowi Zapisuję, co mogę... Krew moją i życie, I tron do rozporządzenia próżny). Prezes stara się go jeszcze powstrzymać. Klęka przed Kordianem. Jednocześnie obawia się, że planowany czyn jest wynikiem obłędu. Zegar wybija godzinę jedenastą. Kordian wybiega.
Scena V
Jest noc. Kordian znajduje się w zamku królewskim. Z karabinem w ręku idzie przez kolejne komnaty, aby dotrzeć do sypialni cara, z której dochodzi tylko nikłe światło. Wokół panują ciemności. Kordian toczy wewnętrzną walkę. Boi się, choć początkowo jest całkowicie zdecydowany i gotowy do zabicia cara. Zdaje sobie przy tym sprawę, że wprawdzie planowana zbrodnia służy wyższym celu, to jednak kwalifikacja czynu jest taka sama – to zawsze zbrodnia. Towarzyszą mu Strach i Imaginacja – są to wytwory jego wyobraźni. Kordian walczy z wizjami, które mu podsuwają. Ma wrażenie, że ze ścian wychodzą węże i sfinksy. Za oknem widzi orszak zmarłych, a w jednej z sal carską koronę zalaną krwią. W końcu zbliża się do sypialni cara, skąd wychodzi Diabeł. Diabeł mówi, że był nawet skłonny zabić cara, ale ten jest zbyt podobny do jego ojca. Przerażenie Kordiana ciągle narasta, ale on sam wciąż jest gotowy zrealizować plan. Kiedy ma już wejść do carskiej komnaty, biją dzwony na jutrznię. Kordian ma wrażenie, że ktoś wbija mu sztylet w głowę. Ostatecznie nie spełnia więc zapowiedzi i nie zabija cara. Wytwory jego psychiki skutecznie zagrodziły mu drogę do carskiej sypialni. Kordian mdleje na jej progu.
Budzi się car. Dostrzega omdlałego Kordiana. Rozpoznaje na nim mundur polskich żołnierzy. Domyśla się, że była to próba zamachu na niego. O spisek oskarża zaś swojego brata. Kordiana nakazuje natomiast rozstrzelać.
Scena VI. Szpital Wariatów
Kordian trafia do szpitala wariatów (szpitala psychiatrycznego). Ma gorączkę. Zjawia się tam Doktor, który daje Dozorcy palącego dukata (od którego zapala cygaro) w zamian za oprowadzenie po salach chorych. Doktor ma ocenić stan Kordiana. Dochodzi do ich spotkania. Doktor opowiada, że o północy wychodził z sypialni cara, gdzie był podlać kwiaty (można się zatem domyśleć, że tak naprawdę to Diabeł, którego Kordian spotkał podczas próby zamachu). Doktor opowiada o stworzeniu świata. Według jego wizji pierwszego dnia Bóg stworzył lud Izraela, drugiego dnia ludzi Wschodu. Potem Grecję, Sokratesa. Piątego dnia powołał do życia Rzymian, a szóstego dnia Napoleona. Siódmego dnia odpoczywał. Według Doktora Napoleon był zatem ostatnim dobrym przywódcą, czemu stanowczo zaprzecza Kordian. W związku z tym Doktor przywołuje dwóch szaleńców. Jeden z nich myśli, że jest krzyżem, do którego został przybity Chrystus. Drugi jest natomiast przekonany, że na swoich ramionach trzyma niebo, aby nie spadło ludziom na głowy. Już sam Kordian uznaje ich za wariatów, co zapewne było zamierzone. Tym samym Doktor chce mu bowiem uświadomić, że idea jednostkowego poświęcenia i buntu jest całkowicie szalona. Kordian zdaje sobie sprawę, że winkelriedyzm jest podobny do pomysłów ludzi obłąkanych, chorych psychicznie. Doktor ośmiesza jego postawę, ale i on sam dostrzega w szaleńcach parodię własnych starań.
Nagle zjawia się Wielki Książę i każe wyprowadzić Kordiana na Plac Saski na egzekucję.
Scena VII. Plac Saski
Na Placu Saskim zbiera się wojsko, generałowie. Jest tam również car i Wielki Książę. Żołnierze przyprowadzają Kordiana. Wielki Książę obraża go i grozi śmiercią przez rozszarpanie jego ciała przez cztery konie. Potem proponuje mu jednak darowanie życia pod warunkiem, że Kordian przeskoczy na koniu przez piramidę bagnetów. Jest przy tym jasne, że Wielki Książe myśli, że jest to absolutnie niewykonalne, co potwierdza zresztą generał Kuruta. Kordian początkowo odmawia. W końcu wsiada jednak na konia i przeskakuje. Zyskuje tym samym sympatię Wielkiego Księcia, który zwraca mu wolność. Tymczasem car w tajemnicy przed Wielkim Księciem nakazuje generałom zwołać sąd wojenny i wydać rozkaz rozstrzelania Kordiana. Na Placu Saskim rozlega się Mazurek Dąbrowskiego.
Scena VIII
Kordian znajduje się w izbie klasztornej przerobionej ma więzienie. Został skazany na śmierć. Rozmawia z Księdzem. Obecny jest tam również Grzegorz, stary sługa, którego skazaniec prosi o modlitwę. Kordian spowiada się. Usiłuje pogodzić się ze swoim losem. Wierzy, że dokonał czegoś wielkiego. Cieszy się, że przeciwstawił się carowi i nie był bierny. Chciałby także pozostawić na świecie jakiś ślad po sobie. Ksiądz obiecuje mu więc zasadzenie róży i nazwanie kwiatu jego imieniem. Kiedy Ksiądz wychodzi, Grzegorz przypomina Kordianowi jego niegdysiejszą próbę samobójczą. Stary sług szuka w niej zresztą przyczyny jego dalszych, tragicznych losów. Kordian prosi go, żeby swojemu wnukowi nadał jego imię. Zaraz rezygnuje jednak z tego pomysłu z uwagi na troskę o życie chłopca – nie chce, by przypadł mu w udziale równie tragiczny los. Do celi wchodzi oficer z zapłakanym Księdzem. Kordian ma zginąć przez rozstrzelanie. Grzegorz pada na kolana. Żegnają się.
Scena XIX. Pokój w Zamku Królewskim
W Zamku Królewskim rozmawiają car i Wielki Książę, który przybiegł tu zdyszany z prośbą o odwołanie wyroku śmierci wydanego na Kordiana. Car nie daje się jednak przekonać i zdecydowanie odmawia. Między braćmi rozpoczyna się więc burzliwa dyskusja, której tematem jest władza. Wielki Książę podkreśla, że to on darował bratu tron. Na co car przypomina, że przecież sam odstąpił prawa do korony na prośbę matki. Bracia licytują się i przywołują różne hańbiące ich rodzinę wydarzenia. W kierunku cara pada oskarżenie o zamordowanie ich ojca. Ten nie pozostaje mu dłużny i wypomina bratu gwałt oraz zabójstwo młodej Angielki oraz zamaskowanie zbrodni. W końcu wzburzony Książę grozi bratu buntem wojska, wykorzystując swoją funkcję dowódcy. W związku z tym car podpisuje ułaskawienie Kordiana. Zaraz też adiutant jedzie z dokumentem na Plac Marsowy, gdzie ma się odbyć egzekucja.
Car, ściskając wściekle swoją dłoń, komentuje zachowanie Księcia słowami Mój brat... już Polakiem.
Scena Ostatnia. Plac Marsowy
Na placu zebrał się lud, który obserwuje przygotowania do egzekucji. Z daleka widać Kordiana stojącego przed plutonem żołnierzy. Przed śmiercią skazaniec zostaje pozbawiony szlachectwa. Sytuację komentują dwaj ludzie z tłumu. Z ich słów dowiadujemy się, że Kordian nie zgodził się na założenie opaski na oczy. Nagle w tłumie rozlega się krzyk obwieszczający przybycie adiutanta. Jedna z obecnych tam i komentujących osób mówi tylko, że oficer nie widzi przybyłego i podniósł już rękę do góry.
Na tym kończy się część pierwsza dramatu. Zakończenie pozostaje otwarte – nie wiadomo, czy Kordian został rozstrzelany, czy jednak przeżył (czy adiutant zdążył na czas).
Komentarze